sobota, 27 października 2012

Freelia - różne oblicza wolności

Raz dwa trzy...raz dwa trzy...Cisza...Tego potrzebuję od czasu, do czasu. Bez tłumu, bez przyjaciół, bez ludzi. Żadnych. Cisza i ja. To moja wolność. Każdego dnia uzależniona od innych. W ciszy wolna. Robię to, co lubię. Bawię się samą ciszą.

Różnie to bywa z tą wolnością. Chętnie rozglądam się za jej przejawami. 
Kiedy czas pędzi niesamowicie szybko... Kiedy nowy ranek przynosi niedowierzanie... Kiedy ze smutkiem w oczach patrzę przez okno...i?
Zauważam, że piękna polska złota jesień odeszła w zapomnienie. Truchleje.
Znowu przegrałam z pędem życia. Jakie to smutne. Znowu nie udało mi się uwiecznić tej pięknej pory roku. Nie zauważyłam, kiedy odeszła. 

I na ratunek przychodzi taki maluszek...walczy o swoją wolność, przebija się przez twardą otoczkę i uwalnia na świat. Oj! Śliczny, słodki...a już niedługo zamieni się w pięknego kwiata, powali mnie swoim uroczym kształtem.  Nie będę mogła się nadziwić, jak to się stało, że urósł. Aby poprawić sobie humor otworzyłam dziś torebkę z cebulkami, a tu niespodzianka... Zielony pęd wyrósł w szufladzie. To jest wolność. Nie masz gruntu...a rośniesz. 

Maleńka delikatność, centymetrowy organizm, walczący o przetrwanie. Daje do myślenia. Nie szukaj na siłę. To niepotrzebne. Wolność rodzi się wszędzie. Marzenia kiełkują wszędzie. Nie musisz analizować. Korzystaj. Ot tak - po prostu. Siła twoich marzeń pozwoli ci rozkwitnąć. Niebywałe.  
Gdy życie odbiera energię, gdy w sobie nie podoba ci się to, czy tamto...pomyśl, że to nieważne. Liczy się tylko chęć. Chcę, to mam. Trzeba tylko...chcieć. 

Jak taki malec potrafi to...co mi tam!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz