wtorek, 23 października 2012

Freelia book
"Czarnobyl baby" Marle Hilbk.

Miesiąc i jeden dzień przed tą katastrofą urodziła się moja siostra. Nigdy nie zapominam o jej urodzinach i nigdy nie zapomnę tego dnia. 26.04.1986r. Miałam wtedy 3 lata. Mała, ale pamiętliwa. Do dziś. W moim domu słowo Czarnobyl słychać często. Początkowo nie rozumiałam, dlaczego. Wiedziałam, że jest straszne. Czułam to, gdzieś tam, pod skórą. 
Jestem wzrokowcem...wyłapuje okładki. Ta zwróciła na siebie uwagę rozdzierającym bezgłośnym krzykiem dziecka. Niewinna twarz, bez głębi oczu, nieruchoma w swoim wołaniu, przenikliwie ukłuła moją duszę. Widzieliście kiedyś niewyobrażalny ból? Maleństwo na tle szarych ścian pomieszczenia po wybuchu bomby atomowej. Chcąc - nie chcąc, przeczytałam. "Czarnobyl baby" Marle Hilbk. 
Aby się dowiedzieć. Aby móc się zastanowić. Aby móc zrozumieć.
Zobaczyłam tragedię, niewyobrażalnych rozmiarów, przy której nasze codzienne troski, migreny, narzekania, problemy w domu czy w pracy, stały się tak maleńkie, jak ziarenko piasku. Tragedię światowych rozmiarów, ale przede wszystkim osobistą, ludzką.

Czy jestem za, czy przeciw energii atomowej? Jestem przeciw. Kocham świat. Nie chcę powtórki z rozrywki. Nie chcę. Tyle wiem o sobie.

Czy chcę ocenić tę książkę? Nie zrobię tego. To ona otworzyła w mej głowie pewną szufladkę, którą zamknęłam ładnych parę lat temu. Zmotywowała mnie. Zbuntowała. Nie subiektywnym ujęciem Niemiec, tylko tym, co sama chciałam z niej wyczytać - utraconym losem ludzi, którym w tej rzeczywistości po Czarnobylu, przyszło żyć. Ludzi samotnych w biedzie, pozostawionych w chorobie, kalectwie. Ludzi odartych z marzeń, z przeszłości i z przyszłości. Wbitych w teraźniejszość, z jedną napromieniowaną koszulą.
Ludzi pozbawionych domów, bliskich, pracy...życia. 
Wyobraź sobie. Wstajesz rano z nieswojego łóżka i nie masz nic. NIC. Takie szare, smutne, puste NIC. Ratunku!!! Chcesz krzyczeć, ale nie masz do kogo. 

Książkę przeczytajcie tylko dlatego, aby dowiedzieć się i nie zapomnieć. O tych, którzy zasługują, nie tylko na pamięć. Zdjęcia i opis wybuchu reaktora nie pozwolą wam na to. Jestem pewna.

Poniżej inne opinie, których autorzy są na pewno bardziej obiektywni niż ja. Polecam:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz