wtorek, 23 kwietnia 2013

Freelia live

Jak smakuje zakazany owoc?

Zakazany owoc smakuje najlepiej. Prosto z drzewa. Jak jabłko sąsiada, zerwane bez pozwolenia. Jak wyjście z domu, gdy mamy szlaban. Jak szpilki mamy włożone potajemnie przez 6-letnią dziewczynkę. Jak przekraczanie prędkości na polskich autostradach. Przykłady można mnożyć.
Ile w zakazie zakazu? Hmmm...niewiele. Zakaz jest jak zachęta. Też na "Z" ;-) Zakaz krzyczy do nas: "weź", "dotknij", "zrób". Zakaz chce być złamany. A ten, kto go wygłasza zwyczajnie nie wie, jaka jest jego siła. Nie rób, a będzie zrobione. Nie dotykaj, a będzie dotknięte. Nie bierz, a będzie zabrane. "Nie" - jest zachętą. Motywuje do przekory. Jak chcesz, żeby twoje dziecko było "zbuntowane", zakaż mu czegoś używając słowa "NIE". Siła tego słowa jest ogromna. 
A jak to się zaczęło...wielu z was to zna. Nie kradnij. Nie mów fałszywego świadectwa. Nie zabijaj. Te 10 słynnych zakazów zna prawie każdy katolik. Bardzo motywujące. Jako 9-latka nie myślałam nigdy o zabijaniu, kradzieży itd. Pomyślałam w momencie nauki tych przykazań. Powtarzanie ich każdego dnia, tylko uczy, że są zachowania, które są zakazane. A jak smakuje zakazany owoc? Cudownie. Ta sama sytuacja dotyczy znaków drogowych. Ile razy zdarzyło ci się dziś przekroczyć ograniczenie prędkości? Pewnie co chwile. Nacisnę pedał gazu, przecież nic się nie stanie, jak pojadę o 10km/h więcej. Zakazy są takie naiwne.
Zakazy wyzwalają kreatywność. Jeżeli nie możesz czegoś zrobić używając dostępnych narzędzi, poradzisz sobie w inny sposób. Kreatywność ludzi można zobaczyć wszędzie. Wystarczy tylko otworzyć oczy.

Na jednym z jezior w Wielkopolskim Parku Narodowym, gdzie zakaz pływania jest standardem, odnalazłam ślady młodzieńczej kreatywności. Jak ulepszyć swoje wakacje?Skokami do wody z powalonego drzewa. Hmmm..Bezpieczne?Nie powiedziałabym. Przedsiębiorcze?Ba!

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz