Freelia live
Drzewo nieformalności
To wcale nie przypadek, że dziś o nim piszę. Piszę, bo wena nieustająca we mnie tkwi. Wcale nie sprawia mi to przyjemności, bo dopóki nie napiszę, to dany temat myśli mi zajmuje i głowę psuje. Nawyk to? Może. Więc muszę napisać o drzewie. Wielką niespodzianką to nie jest, że w górach drzew niemało. A nawet wielki full. Ale to drzewo wyjątkowe jest i do zapamiętania. Bo drzewo z imieniem, a nawet wyznaniem miłości. Przypadek to, że po latach chodzenia po górach, to drzewo nam się ujawniło? Hmmm...Nie wiem. Wierzę za to w przeznaczenie. Bo ślub ma być, wyczekany. Wyjątkowyż to, bo naszych najważniejszych przyjaciół. Jak się na coś długo czeka, to innego wymiaru to nabiera. Wchodzi w mózg. Staje się etapem. Nieodłącznym - procesu bycia ze sobą. Taki nawyk...społeczny. Powszechnie akceptowany. Radosny. Dla nas, bo potańczyć nam się chce, a okazji zawsze za mało. Dla nich, bo forma małżeństwa dopełniona będzie. Najmniejsza komórka społeczna - rodzina - powstanie. I w najlepsze rozwijać się będzie, jak przez te ostatnie naście lat. Dziś w dzień specjalny, ponieważ święto imienia jest, przypominam drzewem, jak to sens miłości nieformalnie wyrażony, ogromne zadowolenie może sprawić. Młodość ma swoje przywileje, radosna jest i nieformalna, dlatego cudowna i wolna. Do wyrażania uczuć nie potrzeba wiele. Wystarczy chęć. W formalności szybko możemy zapomnieć o tym, jak działa miłość. Miłość nie jest nawykiem. Jest sumą małych niespodzianek, które sprawiamy drugiej osobie. Sumą wyrytych napisów, zmienionych harmonogramów dnia, odnalezionych ścieżek, odwiedzonych miejsc, obejrzanych widoków...sumą zróżnicowania, które chroni przed formalną związkową nudą.
By w form formie - wolności nie zatracili - dla nich umieszczam przypomnienie.
Drzewo. Prostych wyznań. Nieformalności.