sobota, 16 lutego 2013


Freelia live

Kochamy desery czyli jak bezużyteczność wzmacnia człowieczeństwo.

Jeżeli jesteś człowiekiem z efektem deja vu (już to chyba robiłem?), ten tekst jest dla Ciebie. Usiądź wygodnie i zastanów się, co robiłeś miesiąc temu w taki zwykły dzień, jak dziś. Przypomnij sobie, jak mijały kolejne dni, czym różniły się od siebie. Wstajesz rano, jesz śniadanie, idziesz do pracy, wracasz do domu, jesz...Czasami robisz coś więcej. Może kino, restauracja, siłownia, basen? Wciąż w powtarzający sposób. Jak robot. Constans. A życie przemija. Budzisz się 20 lat później i okazuje się, że wszystko co robisz, robisz dla swej fizyczności. Jesz, śpisz...A kiedy znajdziesz czas na deser?Uratuj się.
Świat otwiera przed nami wachlarz możliwości. Mnoży różnice. Mnoży desery.
"Cud i dar deseru polegają (...) na tym, że jest on niekonieczny do przeżycia i wnosi w nasze istnienie to właśnie: bezużyteczność. I ta wspaniała zbędność jest duchowym, a nie tylko dosłownym luksusem. Stajemy się ludźmi (...) bo możemy zajmować się rzeczami, których życie fizyczne od nas nie wymaga. (...)sztuka przychodzi po to, byśmy nie sczeźli w tym, co identyczne"*. Pozwólmy sobie na rzeczy bezużyteczne. Nie wińmy się za odrobinę lenistwa, zatrzymania, za małe "desery". Cieszmy się nimi. Pozwalajmy sobie na nie.

Nic nie stoi na przeszkodzie. Zawsze można coś zmienić. Zacznij od drogi do pracy. Od zjedzenia posiłku przy innym zapachu świec. Od innej muzyki przed snem. Od pomalowania paznokci. Długiej kąpieli. Patrzenia w gwiazdy wieczorami. Inność ratuje życie przed stagnacją. Pojedź do miejscowości obok i zobacz, co w niej jest. Zapamiętaj 2 swoje ulubione miejsca. Może widok, krajobraz...Twarz. Rób coś nie z potrzeby twojej fizyczności, a ducha i serca. Wsłuchaj się w jego rytm. Jesteś młody. Młody duchem. Chociaż ciało przypomina o przeżytych latach - wygraj z nim. Ciało to tylko opakowanie. Ty jesteś tym, co w środku. Zakochaj się w robieniu bezużytecznych rzeczy. Bezużyteczność daje radość. Naucz się piec desery szczęścia, dodatki do twojego życia.
Nie zawsze praca przynosi szczęście. Pracować można na różne sposoby. Teraz pracuję głową. Pisząc, a raczej wyrzucając z siebie te słowa, jak z karabinu. Zostawiam je tobie. Może się zainspirujesz, tak jak ja, kiedy dziś rano przeczytałam Bieńczyka. I oświeciło mnie.
Ile z nas człowieka, ile z nas zwierzęcia? My ludzie z efektem deja vu, potrzebujemy pobudki. Zimnego prysznica. Aby zostawić coś po sobie. Być człowiekiem, nie maszyną - to dziś nie jest proste. Takie czasy.


*"Książka Twarzy"M.Bieńczyk, NIKE 2012

czwartek, 14 lutego 2013

Freelia day

Walentynki

W roku mało jest dni, które poświęcamy najbliższym. Takich dni - tylko dla nich. Kiedy nasze myśli nie krążą wokół pracy, problemów, dzieci. Dzień świętego Walentego jest takim dniem. Korzystajcie z niego w pełni.
Mówcie ważnym osobom, że je kochacie. Mówcie, że tęsknicie do wspólnych chwil. Żyjcie wspólnie. Nie obok siebie. Budujcie podstawy waszej wspólnej przyszłości. Ja wierze w dni startowe. Zawsze trzeba od czegoś zacząć. Zawsze można coś świętować.  Świętujcie dzień miłości. Dziś tak mało jej na świecie.
Dla mojej miłości. Aby niebo nad nami zawsze było błękitne, a wolność we krwi wyznaczała wspólny kierunek. Bo w miłości chodzi o to, żeby patrzeć w tym samym kierunku.


środa, 13 lutego 2013

Freelia live

Złościonosiciele 


Złośnicą się człowiek nie rodzi, ale złośnicą umiera. Nie rozliczam, nie sypie popiołem głowy. Wiem, jaka jestem. Wiem, jaka się stałam. Znam moje wady i zalety. Z zaletami się przyjaźnię,  z wadami prowadzę wieczną wojnę. To uczucie znam od dawna. Złość. Przerażająca...rozlewająca się po całym ciele. Ciepła jak krew. Czerwona. Czuję, jak pulsuje w moich skroniach, jak próbuje się wydostać przez palce. Bije w sercu. Wybucha wachlarzem emocji, które im częstsze, tym bardziej znajome. Tym bardziej przerażające. Ciemna strona mnie. Od lat ją noszę w sobie. Nie pozbędę się jej, wyciszam. Kontroluję. Czasami. Czasami nie. Słychać ją w głośno wypowiadanych literach R. W słowach, które krzyczą samym swoim dźwiękiem, nie znaczeniem. Złość poraża komórki nerwowe, stajesz się niewrażliwy na innych, na to, co wokół. Chcesz niszczyć, przeklinać, masakrować...słowem i czynem też. Chociaż na słowie poprzestajesz wiesz, że byś mógł użyć innej artylerii. Nikt ci wtedy nie pomaga. Nigdy nie jest blisko. 

Złościonosiciele jesteście toksyczni! Chorobą roznoszoną drogą słowną, zaraża się przez irytację. Zanim się zorientujesz stajesz się biorcą. Złych pragnień i nawyków. Dlatego jesteśmy sami. W złości zakochani bez wzajemności. Związani. Ubezwłasnowolnieni. Inaczej nie możemy. Na tym polega uzależnienie. Na nieszczęśliwości.


wtorek, 12 lutego 2013

Freelia live

Tęsknota

Jest nieprzewidywalna. Zjawia się, pobudza zakamarki duszy, znika. Nie wiemy skąd przyszła, dlaczego. Jest obca. Dziwna. Niestabilna. Raz silniejsza, raz słabsza. Czasami bije głośno wraz z sercem nieokreślonym uczuciem lęku. Innym razem płacze łzą goryczy. Zawsze różna. Zawsze bardziej lub mniej intensywna. Nie da się oswoić, nie oczekuje zrozumienia. Tęsknota. Najwierniejszy przyjaciel marzycieli, najwierniejszy przyjaciel zakochanych. Daje siłę na czekanie. Pojawia się z pierwszym wymyślonym marzeniem, ze zdobytym szczytem, z ujrzanym krajobrazem, z ciepłem poranka...Gdy nam tego zabraknie - tęsknimy.
Obserwuję ją każdego dnia. Już od jakiegoś czasu. Mam dobry obiekt. Gdy on zamyka drzwi - ona wprowadza się na kilka miesięcy...czasami trzy, może cztery...Czuć ją w powietrzu pustego domu, w wypowiadanych słowach, w spojrzeniu pełnym niepokoju i troski. Nie zmienia jej czas, nie uspakaja, nie ucisza. Jest i trwa. Nie przyzwyczaja się do jego braku. Nie czeka z każdym dniem mniej i mniej. Nie odnajduje spokoju w innych zajęciach. Brak to brak. Tęskni. Taką wyniszczającą tęsknotą. Gdy jego usypia szum fal, ją do snu kołysze tęsknota. Bez niej nie może żyć. Tęsknota czekaniu nadaje sens, radości z powrotu - podwójną moc. Odliczasz dni i jest. Upragniony dzień. Po takim długim okresie oczekiwania, szczęście jest blisko. Nareszcie. Czasami warto czekać.
Tęsknota jest miarą rzeczy i ludzi w naszym życiu. Im bardziej za czymś/kimś tęsknimy tym ważniejsze/y jest dla nas. 

Dla E. Znajdź się ;-)


poniedziałek, 11 lutego 2013

Freelia day

Papież Benedykt XVI abdykuje.

To się nie zdarza. To się stać nie powinno. Ale się stało. Gdy papieżem był Polak, znaczyło to dla nas wiele. Byliśmy dumni. Byliśmy szczęśliwi. Byliśmy wierni. Byliśmy z nim, przy nim, jak żył i jak umierał. Był do końca. W chorobie, w bólu. Za to go kochaliśmy, ceniliśmy. Papież to nie dyrektor, który może ustąpić ze stanowiska. To powołanie. To zastępca Pana Jezusa na ziemi. Nie może się poddać, nie może ulec. Nie on. Jak ludzie mają mu wierzyć, iść za nim, jak jego  ziemska choroba powstrzymuje od powołania. To takie ludzie. Papież nie powinien być ludzki, powinien być boski. Boskością swą powinien przyciągać ludzi. Człowiek z boskim sercem. Sercem dla ludzi, wiary, tego, co robi. Coś tam się we mnie z tym dniem skończyło. Coś we mnie się zapadło. Gdy Jan Paweł II umierał, wiedziałam, że nigdy już nie będzie tak samo. Bo taki człowiek to rzadkość. Nie wiedziałam, że można stracić grunt. Bo teraz to, co inne, święte, ponadprzeciętne stało się proste, normalne, dostępne i zwykłe. Odejść - jak to łatwo powiedzieć. Zamknąć się w klasztorze - smutne. Biznes jest biznes. Jak to mówią - kto się nie nadaje, ten musi odejść - sam albo z pomocą innych, na pewno nie Boga. Kościół dobrym biznesem jest, potrzebuje dobrego menedżera, choremu podziękowali. I co teraz Boże? I co teraz?

On był wielki za życia i będzie wielki po śmierci. JPII